sobota, 5 stycznia 2013

Triumf dr. G



I tak przed doktorem G. otworzyły się najpierw kraty, później zaś wolność. Pan Mariusz Kamiński zgniótł odstresowującą piłeczkę na naleśnika i, całkowicie odstresowany, cisnął ją w kierunku telewizora.

czwartek, 27 grudnia 2012

Piraci!

Ta frakcja świata TLG ujrzała światło dzienne kiedy wkraczałem w szczególny okres żywota. Około 89-90 roku. Miałem wtedy lat 15 i oczywiście byłem już dorosły, bardzo poważny i klocki lego nie do końca pasowały do tego zestawu cech jakże pożądanych.

Był bowiem czas, kiedy zdawało mi się, że zostanę gwiazdą rocka i będę bardzo fajny. Później zdawało mi się, że powinienem być bardzo poważny i to wtedy będę bardzo fajny. Dziś rozumiem, że jedno i drugie było dokładnie tym samym. I dziś na szczęście mogę już spokojnie powiedzieć, że bardzo lubię swoje klocki.

Wracając na pokład brygantyny: z serii pirackiej dostałem jeszcze od mamy dwa niewielkie ale miodne komplety, które dotrwały do dziś w doskonałym stanie, ponieważ nie bawiłem się nimi jakoś intensywnie. Ot, poskładałem i tyle. Nie wszystkie elementy ocalały, czegoś tam brakuje, ale to, co mam w swojej kolekcji jest zupełnie ok, relatywnie dobrze się ma, jak na ponad 20 lat, które minęły od momentu, kiedy otworzyłem pudełko z napisem Legoland (jeszcze!).




Tak, mam do tej serii wyjątkowy stosunek. Przygodę z Lego zacząłem od malutkiego zestawu z 6 kosmonautami klasycznej serii Space ok. 1984 r. Najsilniejsze wrażenie robili na mnie rycerze z serii Castle i to ten nurt wciągnął mnie na długie lata. Z piratami żegnałem swoje dzieciństwo - jakby to patetycznie nie brzmiało, tak właśnie było.

Tym ciekawszy powrót. Tym cieplej na sercu, kiedy się patrzy na te maleństwa dziś, z perspektywy. Mam zamiar zająć się nimi tak, jak wtedy nie dało już rady. Zasługują na coś więcej :)


poniedziałek, 24 grudnia 2012

Reaktywacja


Jakkolwiek nie ma to pewnie żadnego sensu, postanawiam wrócić na łamy legofightclubu. A na sam początek MOC z rozrastającą się ekipą klasycznego Castle :)




Wesołych świąt kochani!

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Mobilizacja!!!

W związku ze zmasowanym atakiem terminatorów Adama oraz feministyczną agresją Olgi, w naszym szowinistycznym państewku ogłoszono mobilizację...



Kto żyw ciągnął na zew, zbrojni i giermkowie. Nadciągała godzina smoka! (tak, to z Conana!) :D

niedziela, 8 stycznia 2012

Kobieta mnie bije!

No i proszę. Doczekałem się.
Bladym świtem zostaliśmy zaatakowani znienacka! I do tego sprawczynią napaści okazała się przemiła skądinąd koleżanka Olga!

sobota, 7 stycznia 2012

Zaskoczeniem go!

Cóż. Oberwaliśmy ostro. Nie ma co. Jedyny sposób, to zaskoczyć - jakoś kurka zaskoczyć! Postawiłem na totalną zmianę estetyki...



Postrach łódzkich ulic! Z napędem na tylne koła (jak się go pociągnie a później puści - to jeździ!)
Tymczasem w średniowiecznej kuźni aktywiści rowerowi szykowali swoje maszyny :D

I nokaut...

Prawdę mówiąc spodziewałem się tego. Mając przeciw sobie Adama, który jest zdolnym filmowcem, fotografem i ma oko, klasę i umiejętności...



Leżymy na deskach :)